Nie jest to jedynie moja opinia, że codzienność wróciła zbyt szybko i brutalnie rozwiała świąteczny nastrój. Robiliśmy plany licząc na wypoczynek, a co było? Więcej pracy, szykowania jedzenia, a potem sprzątanie i gorzka refleksja, czy o to w tym wszystkim chodzi. Pewnie, że przebywanie w rodzinnym gronie nie jest czasem straconym, że cieszy żywotność młodzieży i rozsądek starszych. Pozostaje zmęczenie, z którym trzeba przejść do dalszego działania.
Nie narzekam, bo wszystko miło wypadło, pogoda dopisała, ale co zrobić, czas minął i teraz trzeba dalej osiągać jakieś ruchome cele. Majaczą one na horyzoncie, wydają się być daleko. Trzeba zbierać siły i przeć do przodu mimo lekkiego zmęczenia.