Zaznacz stronę

Ale ze mnie gapa! Nie wspomniałem nawet ni słówka o naszym wyjściu do kina. Agnieszka od dawna namawiała mnie do obejrzenia „Chłopów” w nowej wersji. Jak zwykle nie miałem czasu, bo ochotę to i owszem. Już taki jestem niepoukładany, tłumaczę się obowiązkami, ale niewiele jest prawdy w tym, co mówię. Większe ma dla mnie znaczenie pójście na siłownie, do ukulturalnienia trzeba mnie ciągnąć wołami. Nota bene musi się to diametralnie zmienić w tym roku, to tak na marginesie moich wywodów na temat wyżej wymienionego filmu.

Jak mam opisywać walory tego obrazu, kiepski ze mnie recenzent. Wyjawię jedynie, że podobał mi się, technika inna niż tradycyjne operowanie kamerą dała niesłychany efekt. Nie będę pisał, że trzeba ekranizację obejrzeć, bo przecież przymusu takiego nie ma. Warto wydać pieniądze na przeniesienie się w świat Reymonta. Miałem wątpliwości, czy dzieło noblisty nie przytłoczy akcji. Nic takiego się nie stało, autor scenariusza zrezygnował z wątków pobocznych albo tylko nieco je wtrącił, zaakcentował żeby nie odejść od sedna akcji.

W sylwestra byliśmy w kinie, można stwierdzić, że pożegnaliśmy stary rok po chłopsku.