Pogoda jest raczej jesienna, nie ma się co łudzić, ciepłe dni mamy za sobą. Może jeszcze się rozpogodzi, ale lato zmęczone odchodzi.
Chcę pojechać na siłownię, trochę treningu dobrze mi zrobi, ale zawziąłem się i postanowiłem, że nie ruszę się zanim nie napiszę tekstu. Napisałem, teraz napiję się nieco kawy i w drogę!
Koniec lata
Lato się kończy wiewiórki skokiem
Nad kalendarzem parkowych ścieżek,
Stukaniem deszczu do chłodnych okien
Wnętrza kryjących firan szkaplerzem.
Z serc wyfrunęły nuty nostalgii,
Czas wiecznie młody, chociaż przemija,
Pejzaż co nieco żółcią się barwi,
Bo obrażone Słońce nie sprzyja.
Lato się kończy porankiem późnym,
Sznurem przymglonych aut ziewających.
I tylko wietrzyk jak zwykle luźny
Rynną z kałuży napoje sączy.
I nie ma tutaj sensacji żadnej,
Czas wartko płynie, dokładnie wiemy,
Smutku nie będzie, inaczej ładnie,
Oko ucieszą znów chryzantemy.