Mija czas odpustowego święta. Nie uczestniczyłem w ważnych dla parafii obrzędach. Wolę wyciszenie i kontemplację. Cóż taką mam naturę, wielki dzwon zagłusza we mnie prawdziwą naturę.
Trochę więcej pisałem, poza tym mili goście byli atrakcją święta. We wszystkich działaniach uzupełnialiśmy się z Agnieszką, więc nie było mowy o nadmiernym zmęczeniu.
A takowe czyhało na każdego o każdej porze dnia. Było i jest ciepło, istna pogoda wspaniałego lata. Do tego było duszno i stawiane kroki ważyło o wiele więcej, niż zwykle. Nie piszę tego narzekając, lato ma być ciepłe, takie jakie jest wyobrażenie o nim.
Jutro piątek, czyli dzień pracy, mała przerwa w długim weekendzie. Całe szczęście, że nie poniedziałek, a kilka razy dałem się nabrać samemu sobie.