Koniec sierpnia jest ciepły jak świeżo wyjęty z pieca bochen chleba. Pachnie dożynkami podsycanymi radością ludzi, którzy cieszą się z pozyskanych plonów. Wszystko pięknie brzmi, ale dożynki bardziej przetrwały w tradycji, niż w realiach. Rolników jest już w okolicy Zbrosławic niewielu, można ich policzyć na palcach jednej ręki, no może dwóch. Jedne gospodarstwa scaliły się, inne upadły przygniecione ciężarem ekonomii, jeszcze inne rozrosły się korzystając z dóbr po PGR-ach. Może i dobrze, bo te małe zaścianki ledwo kuśtykały, a ambicjami dorastały do latyfundiów.
Zbliża się weekend, dożynkowy w Zbrosławicach. Może poszedłbym na jakieś występy, nie po to żeby się dorżnąć, ale spotkać znajomych. Może poszedłbym na Dramatalia, ale coś mnie wstrzymuje. Co? To niech pozostanie zagadką.