Zaznacz stronę

Jutro kolejna rocznica wprowadzenia stanu wojennego. Chyba zadam sobie trudu i odszukam w czeluściach szuflady ówczesny pamiętnik, który pisałem. Przeczytam jakie było moje odczucie tego zdradzieckiego zjawiska.

Obecnie jedna część społeczeństwa, która była wtedy zaangażowana w wewnętrzną agresję usiłuje wybielać historyczną niegodziwość. Inni, związani z ruchem solidarności, kreują się na wielkich męczenników i także zacierają stan faktyczny. Rozumiem, że każda strona ma swoje racje, ale nie mogę pojąć bajdurzenia w tym temacie.

Niby stan wojenny uratował nas przed agresją ZSRR? Przecież dla aparatu władzy taka agresja byłaby wybawieniem! Przecież to był nasz sojusznik.

Męczennicy też jakoś dobrze żyją. Przynajmniej ci, którzy z tymi pierwszymi ściskają się obleśnie politycznie.