Zaznacz stronę

Czyżbym złapał wiatr w żagle? Ostatnio ciężko szło, oj ciężko! Pomysły niedokończone więdły jak nie podlane roślinki na parapecie. Dzisiaj zbudziłem się i napisałem tekst. Pomysł wpadł do głowy, więc pijąc pierwszą kawę uskuteczniłem takie melancholijne zwrotki, które mogą śmiało być użyte do nowego programu, do którego powinienem się przymierzyć.

No tak! Jednego nie skończyłem, a do drugiego się zabieram. To całkowicie w moim stylu, rozgrzebać coś, stworzyć kilkanaście tekstów albo kilkadziesiąt, a na koniec modlić się o cud sensownego połączenia.

Z dzisiejszym pisaniem działo się dalej… z realizacją się działo, bo zwykle piszę i tak, ale nie kończę. Sfinalizowałem utwór bożonarodzeniowy, nie jakieś tiurli – tiurli. Trochę refleksyjny, trochę zadziorny. Dzień się nie skończył, więc mniemam, że następny tekst powstanie. Trzy w ciągu jednego dnia to byłby niezły wynik, ale do rekordu daleko.