Zaznacz stronę

Znowu nieco pomarudzę z powodu kończącego się miesiąca. Czerwiec przeleciał jak kamień wystrzelony z procy, nawet nie usłyszałem wyraźnego świstu. Marudzenie dotyczy tylko prędkości czasu, faktu przemijania kolejnych rozdziałów książki pisanej marzeniami, potem, radością i rozczarowaniem po trochu.

Żeby było weselej albo smutniej, muszę skonstatować, że nieuchronnie zbliża się koniec połowy roku. Nie wiem już, czy chwalić, czy stawiać mierną cenzurkę dla półrocza? Czy to takie ważne? Jeśli nawet coś nie wyszło, to pozycja startowa jest w dalszym ciągu niezachwiana i niedoróbki można wyprostować, pociągnąć kontynuację i skorygować w dobrą stronę. Jestem pozytywnie nastawiony do drugiej połowy 2023 roku.