Zaznacz stronę

Wczoraj mnie bolało w plecach, odezwał się stan zapalny korzonków nerwowych. Nabawiłem się tego już za młodu, kiedy nieopatrznie siedziałem sobie w przeciągu i chłodziłem się po pobycie w saunie. Wtedy nic cobie nie robiłem ze skłonności dziedzicznych, a przecież wiedziałem, bo jak mogłem nie wiedzieć, że Ojciec co jakiś czas cierpiał z powodów dokuczliwych boleści w części krzyżowej kręgosłupa. Sam sobie jestem winien, zbagatelizowałem warunki przecież już jesienne. Siedziałem w lekkiej koszulce przy otwartym oknie i rozkoszowałem się chłodem. Prawda, że pogoda ostatnio była cudowna, temperatury bardziej letnie, ale rozsądek włączył się dopiero po strzyknięciu powyżej… wiadomo czego, wiadomo o jaką część ciała chodzi.

Dzisiaj jest o niebo lepiej, pewnie dlatego, że to niedziela, dzień Pański. Planowałem krótki wypad do siłowni, ale dałem sobie spokój. Nie te lata na ryzykowne kroki. Nie jest mi potrzebna przerwa w pracy, w normalnym funkcjonowaniu. Zwłaszcza ta normalność jest mi jutro potrzebna, bo umówiony jestem na skrócenie włosów, a choroba mogłaby uniemożliwić powrót do cywilizowanego wyglądu.