Zaznacz stronę

Zastanawiam się jak określić stan mojego nastawienia do nadchodzącego tygodnia pracy. Nie jest to bojaźń, ale zdecydowanie dystans do optymizmu. Czego się mam bać? Czuję się już nieźle, na pewno wiele jest w tym zasługi leków, które zażywam, lecz muszę mieć nadzieję, że i sam organizm czyni postępy w odbudowywaniu sprawności.

Optymizmu mieć nie mogę, bo nawet gdybym nie był kontuzjowany, to plan zajęć jest ciasny okropnie. Będę prawdopodobnie liczył każdą gadzinę, dopasowywał do ustalonych norm. Dam sobie radę, tak! Właśnie to mnie męczy z znowu muszę godzić wszystko i układać. Nieraz marzy mi się ten moment, kiedy wieczorem machnę na wszystko ręką i położę się do łóżka z myślą o jutrzejszym, kolejnym wypoczynku.