Zaznacz stronę

Gramy z Argentyną, blado to widzę, bo zaraz na początku drugiej połowy dostaliśmy po głowie i przed momentem też. Jest 2:0, szkoda mi czasu na oglądanie naszych mistrzów świata w marnowaniu szansy.

Nie wiem po co w ogóle skusiłem się na oglądanie tego, co sprawia mi przykrość. Nie miałem nadziei na cud, ale też nie wróżyłem tragedii.

Mecz jeszcze się nie skończył, ale nie czekam, żeby wpisać końcowego rezultatu. Wolę zanotować mniejszy stosunek bramek na naszą niekorzyść.