Zaznacz stronę

Nocne dojrzewanie

Jeszcze się nawet nie zbudził zakonnik,
Dzwony na wieży zwisają zdrętwiałe,
Spłakany rosą dżemie w Rynku pomnik,
A jeszcze nie śpi pokolenie małe.

Małe dziewczynki wielce zakochane,
Wiatr je przytula wiejący zza węgła,
Drepcą pomięte do domu nad ranem,
Chociaż wieczorem każda była piękna.

Mali chłopacy nocą zaniedbani,
Rankiem całują szyjki od butelek,
Tulą do twarzy chodnika aksamit,
Kiedy w butelkach zostało niewiele.

Noc wkrótce minie świt wstanie pomału,
Zakonnik włoży ze szkaplerzem habit,
Dzwony zadzwonią bez serca zawału,
A na pomniku ptak nogę postawi.

Zasną dziewczynki już przecież niemałe,
Będą wyglądać w pościelach kobieco,
Prawie mężczyźni, istoty dojrzałe,
Zasną chłopacy zadbani co nieco.

Potem dzień mija bez większych ekscesów,
A kiedy wieczór brzeg mroku przekroczy
Znów mali wyjdą w mieście szukać grzechów,
Lub jak kto woli dorośleć wśród nocy.

Dzwony na alarm nie zabiją sercem,
Zakonnik w celi podrapie się w plecy,
Może za małych pomodlić się zechce,
A pomnik nie drgnie – widział gorsze rzeczy.