Zaznacz stronę

Wielkie pragnienie

Górnicy pracujący dawno, dawno temu w tarnogórskich kopalniach nie mieli łatwego życia. Zwłaszcza woda przeszkadzała w podziemiu. Gwarkowie, czyli właściciele kopalń byli skłonni stosować wszystko nie bacząc na koszty, żeby tylko pracować w normalnych, w miarę suchych warunkach. Niektórzy nawet nie wahali się angażować siły demoniczne…
W Skarbnika, ducha kopalń można wierzyć, lub nie. Byli i są tacy ludzie pracujący w podziemiach, którzy podobno go widzieli, a nawet z nim rozmawiali i próbowali wymusić pomoc z jego strony. Pewien gwarek, właściciel wielu udziałów, czyli po dawnemu kuksów w kopalniach, nieraz sam pracował ciężko ze swoimi górnikami, żeby wydobyć jak najwięcej kruszcu. Widząc jak płynie woda bezlitośnie spągiem nie wytrzymał i zaklął siarczyście.
– A któż mi paskudnie ośmiela się mówić! – usłyszał zaraz za placami chropowaty głos.
Był to ni mniej, ni więcej, ale Skarbnik, który jak wiadomo bardzo nie lubi paskudnej mowy. Innym razem gwarek pewnie by się przestraszył, ale wtedy tak był wściekły, że wyżalił się gwałtownie duchowi ze swoich problemów, stwierdzając na koniec:
– A wy, Skarbniku jakim jesteście stróżem kopalni, że nic nie robicie, żeby nam pomóc!?
– Hola, hola mój braciszku! – obruszył się demon. – Ciągle tylko macie pretensje i prośby, może byście kiedyś moje pragnienie spełnili!
– Proszę bardzo, powiedzcie Skarbniku jakie macie największe pragnienie, a ja postaram się je spełnić – rzekł bezczelnie gwarek.
Zbity z pantałyku, odrapał się Skarbnik po siwej głowie, a po chwili sprytnie wybrnął z sytuacji, a tak przynajmniej mu się wydawało.
– Umówmy się, że jeśli jutro przyjdziesz i podpowiesz mi, jakie mogę mieć pragnienie, to spełnię twoje, jeśli niczego nie wymyślisz, to biada tobie i twoim robotnikom – rzekł demon surowym głosem.
Myślał gwarek przez cały czas, co by tu podpowiedzieć duchowi, aż w końcu wpadł na iście diabelski pomysł. Zabrał ze sobą następnego dnia do kopalni kilka śledzi, których beczkę kupił na niedawnym jarmarku tarnogórskim. Przywołał ducha i rzekł:
– Zjedzcie sobie te smakowite rybki, a potem spełnię wasze pragnienie.
Duch jeść nie musi, ale jest łasy na ludzkie przysmaki, pochłonął więc śledzie w mig.
– I co, teraz powiesz mi jakie mogę mieć pragnienie? – spytał gwarka.
– Poczekajcie Skarbniku chwilę, a sami mi powiecie – odparł tamten i miał rację, bo wnet duch wybałuszył oczy i stwierdził:
– Ależ pić mi się chce!
– Co, macie Skarbniku wielkie pragnienie? – śmiał się człowiek.
– Bardzo wielkie! Zrób coś człowieku, bo mi wnętrze wypali!
– Dobrze, spełnię wasze pragnienie – drwił dalej gwarek. – Pijcie Skarbniku tę podziemną wodę, to wy lepiej się poczujecie, nam lżej będzie pracować, a przy okazji wasze i moje pragnienie będzie zaspokojone.
Duch zniknął niepyszny, a gwarek przez długi czas miał spokój z wodą w kopalni. Widocznie Skarbnik dobrze zaspakajał swoje wielkie pragnienie po śledziach.