Jutro ostatni dzień września. Muszę napisać dziewięćdziesiąty tekst. Nawet zacząłem pisać przed chwilą:
Świat na jesień zachorował,
Drzewom dziwnie szumi w głowach,
Chyba jest im nieco duszno,
Bowiem liście schną i żółkną.
Chmury chyba ciągle płaczą,
Z żalu, że odeszło lato,
A przygasła Słońca głowa
Patrzy tylko, by się schować.
Często pada w centrum aury,
Raz witalny, a raz marny,
Dokuczliwy jak insekty,
Wiatr jesienny – epileptyk.
Nie skończę go, bo mi się nie chce. Jest już głęboki wieczór, a o poranku lepiej się myśli i pisze optymalnie.