– Ma pan jakiś problem, panie doktorze? – zapytał mnie ktoś na korytarzu. Stałem z telefonem w dłoni i kombinowałem, do kogo mam najpierw dzwonić.
– Ja i problem? – odpowiedziałem pytaniem.
– Tak pan wygląda, jakby się pan martwił.
W tym momencie wybuchnąłem śmiechem.
– Tak, martwię się, bo nie mam problemów. W tym tkwi cała komplikacja mojego życia.
Nie jest tak do końca, ale muszę stwierdzić, że jakoś układają się klocki moich marzeń i czekających zadań.