Zebrałem siły i skreśliłem poniższe zwrotki, których ideę nagrałem wczoraj w parku podczas wieczornego spaceru.
Spacer w śniegu
Grudniowy spacer… po parku się błąkam,
Zmarzniętych latarń aureola wątła,
Rozjaśnia ścieżki mokry, biały dywan.
Śnieg iskierkami z czerni nieba spływa.
A każdy płatek uśmiechnięty taki,
Jakby nie wiedział, że na moment zakwitł
W zaklęciach chłodu, z łaskawości aury,
Choć każdy inny to w trwałości marny.
Złapałem płatek, na dłoni wnet zniknął,
Pogoda przykra i na duszy przykro,
Ja błądzę w parku, a myśli w mym wnętrzu…
Chcąc chyba humor jeszcze bardziej zepsuć.
To nasze życie jest jak śniegu płatek,
Błyszczy się w świetle wiruje nad światem,
Smutne, weselsze, trwałe przecież nie jest,
Pada na Ziemię i szybko topnieje.