Zaznacz stronę

Wybrałem się na wędrówkę polnymi drogami. Miał to być urozmaicony widokami w pełni słonecznego naświetlenia niedzielny spacer sierpniowy, cudownie letni. Mogło być ciekawie, ale zapomniałem o realiach. Założyłem na stopy sandały i co tu ukrywać! Długo nie pospacerowałem. Piach i kamyczki były do zniesienia, ale nie do przejścia okazało się błoto w koleinach tam, gdzie droga wiodła przez zarośla.

Po obiedzie odpocząłem nieco (nie wiem po czym, chyba z powodu tego potwornego upału). Miałem w planach siłownię. Niestety, tłum w Parku Wodnym przy kasach zniechęcił mnie do zmagań z ciężarami. Wprawdzie mogłem wepchnąć się poza kolejnością, bo szedłem do siłowni, a nie na basen, ale nie chciałem robić zamieszania.

Zrobiłem drugie podejście po kilku godzinach i wtedy było już normalnie. To znaczy raczej nienormalnie, bo w siłowni siedział tylko instruktor.

Tak minęła niedziela pod znakiem relaksu. Jedno się udało, inne nie, ale do łóżka pewnie trafię. I to się liczy.