Zaznacz stronę

– Noc jest panie Waldku – szepnął Jacek.
– Przecież wiem, mam świadomość czasu.
– Gdyby pan miał jeszcze świadomość miejsca, wszystko byłoby cacy! Wali pan tym młotem jakbyś byli tu legalnie i naprawiali kanalizację – Jacek był trzeźwy, więc nie były mu obojętne odgłosy dudnienia rozchodzące się po wnętrzu budynku.
Waldemar z większą fantazją podchodził do rozpruwania ściany, trzeźwy był kilka lat temu, kiedy przed operacją musieli mu najpierw doprowadzić krew do normy.

Nie wiem kiedy zabiorę się do sklejania fragmentów prozy w jakiś sensowny kryminał. Czasu mam dosyć, ale pracy też wiele. Najczęściej po dziurki w nocie!