Prowadząc dwa blogi mam określoną ich koncepcję. Ten w GWARKU jest bardziej pamiętnikiem, opisem codziennego życia, wynurzaniem opinii o sprawach dziejących się wokół mnie. Ten, w którym także czynię codzienne notatki, jest blogiem literackim. Upubliczniam moje chęci twórcze, pokazuję, że chcę coś pisać.
Nieraz tylko chcę, a jak wiadomo, dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane. Dlatego w szatański sposób wklejam dawne teksty, a że jest ich kilkaset, o ile nie kilka tysięcy, mam co wklejać przez kilka jeszcze lat. Przyznanie się do pójścia na łatwiznę nie oznacza, że taka będzie w przyszłości moja koncepcja tego bloga. Ja naprawdę chcę coś pisać i czy się to komuś podoba, czy nie, będę dalej prowadził swoją bazgraninę intelektualną.
O! Setki? Tysiące? Kiedy to Pan, Panie Janku, zdążył owe białe króliczki pozamykać w klatkach kaolinu, talku, kredy, nadtlenku wodoru, ozonu? Bo przecież nie tak dawno nam do ręki PC-ty, więc trzeba było: tinta-papier!! Ale teraz już, dzięki Bogu i – jak nam wpojono „Związkiemu Radzieckiemu”, myśl biegnie piorunująco w przestrzeń cybernetyczną! Chwalmy! Dziękujmy! Oczywiście nie „Związkiemu Radzieckiemu”! GENIALNEMU STWÓRY!!! Ciąg dalszy PO-WO-DZE-NIA ! – TCHNIE-NIA !!! – ten ks. od Cyganki