Jeszcze w tym roku, czyli 2017 zaczęte, ale muszę dopisać lepsze pointy, bo… przyszły mi do głowy.
Podróż w zaświaty
Fruwających modlitw szum skrzydeł,
Pocałunki na pożegnanie,
Zamykam powieki, lecz widzę
Ruch cienia na ściany ekranie.
Występy niewidzialnych stworzeń
W krainie zdawań czegoś sobie,
Że już nie będzie stale gorzej,
Że czasu nie mam, że w dal odbiegł.
Miałem nie pisać minorowo, chciałem zakończyć rok w weselszych klimatach, ale oba teksty przyszły mi do głowy we Lwowie.
Małżeństwo z konieczności
Zrządzeniem losu, całkiem przypadkiem,
Potęga spotkała się z upadkiem.
Na polu bitwy zimnym cmentarnie
Płacząc i śmiejąc się ramię w ramię…
Ona szczęśliwa, w królewskich szatach,
Ale konkretna, bo z mieczem kata,
Tylko korona na bakier nieco,
Z twarzą zawziętą, mężnie kobieco.
Mógłbym je na siłę wpleść na konto mijającego roku, ale wolę dopracować je, bo widzę ich rolę w przyszłych utworach.