Zaznacz stronę

Zastanawiam się nad musicalem „W ogrodzie Czasu”, robię to jakbym miał mało innych spraw do załatwienia. Właśnie natłok przeróżnych, odbiegających od siebie tematycznie inicjatyw, powoduje dziwne skierowanie uwagi na utwór, który nie czeka na realizację.

Tempo czasu

Czas się skrada od świtu do świtu,
Jak stworzenie spłoszone tęsknotą…
Coś zostawia więc czujesz, że był tu,
A co zgubi nie wraca się po to.

Czas przemyka od nocy do nocy,
Jak barwione szarością wejrzenia
Z życiorysów posępnie sierocych,
Przeczytanych – rzuconych na przemiał.

Czas nas goni z wieczoru po wieczór,
Niby strzała do celu kąśliwie,
Ktoś boleje, ktoś inny nic nie czuł…
Strzelający gra hymn na cięciwie…

Czas ucieka szaleńczo z dnia na dzień
Z grzechów głównych codziennych do przyszłych
Nie spoczywa, do snu się nie kładzie,
Tylko ludzie dostają zadyszki…

To jest jeden z songów w tym musicalu. Czy nie marnuję czasu na czas? Czy w ogóle jest możliwe marnowanie czasu?