Podczas porannego biegania skojarzyłem kilka ciekawych wrażeń. Teraz, czyli wieczorem, staram się choć trochę je sprecyzować, wyprowadzić do stanu szkicu.
Idę. But poetycko stuka
W brukowe tandetne betony
Choć muzy w ogóle nie szukam
Te stuki mi dźwięczą jak dzwony.
Patrzę! Na brudnym trotuarze,
W pobliżu błotnistej kałuży
Najskrytszy znajduję cel marzeń
Cudowny, choć całkiem nieduży.
Posiedzę jeszcze chwilę przed ekranem. Przypuszczam, że palce wystukają nieco więcej na ekranie.