Zaznacz stronę

Publikuję następny utwór z tych, które wczoraj znalazłem… sentymenty mnie biorą…

dzisiaj muzyka spadła z nieba
rozlały się na chodniku kałużowe bluesy
na najwyższych piętrach pięciolinii
cumulonimbus bemoli zwisał
perkusja burzowo biczowała plecy
przemokniętych wiolinowych kluczy i nutek
pchających się do jazzowego tramwaju
albo przycupniętych pod znakami pauzy
na skrzyżowaniach gdzie organki kropel
spadały z serc ulatujących gołębi i wróbli
bardziej piano niż fortepianowej porywy grad
upadania…

                                                        Wrocław 23.01.80.r.
                                            myślę, więc zrobię coś głupiego…