Zaznacz stronę

Znalazłem w starych szpargałach kilkanaście maszynopisów moich wierszydeł z czasu studiów.

anioł przysiadł na parapecie
stuknęły w okno gołębie skrzydła
potoczyły się w przepaść okruchy
pstrokatej pogody zaplutej
gdy szalik wywija młyn wietrzny
gwiżdże przez zęby futryna nieszczelna
mojej kieszeni drzwi rozrzutnika
poobdzieranych drzwi…


anioła zganiam siłą i skradzionym długopisem
piszę o kwiatkach i całowaniu wazonu z fiołkami
a po drugiej stronie nieczułego okna
kłania się gołąb wmontowany w biel
w biel śniegu popołudnia milczącego

Wrocław 16.01.8
na parapecie usiadł anioł…
gdzie teraz ja usiądę?…

Czuję do niech sporo sentymentu, mają dla mnie określoną wartość, dla mnie z pewnością. Będę do nich wracał.