Wieczorową porą szkicuję sobie…
Moje miasto poezję wydziela
Przede wszystkim w listopada noce
Gdy domy po deszczowych kąpielach
Otulają dachy dymów kocem
Gdzieś tam duch poety, co zmożony
Przygnębieniem literackich suchot
Pisze na kałuży wierszy tomy
Wiatr drukuje strofy mgiełką kruchą
…przede wszystkim sobie.