Zaznacz stronę

Jednak muszę stwierdzić, że najlepiej pisze mi się o poranku. Dzisiaj ledwo wstałem, a już nagryzmoliłem tekst. Łatwo poszło, bo przy komputerze miałem co nieco bałaganu. Wyszła piosenka o kartkach, banalne skojarzenia, bez silenia się na poetyckie cudeńka.

Ballada o dwóch kartkach

Kartki dwie na biurku literata leżąc
Prowadzą dyskusję, lepsza z nich jest która?
Dyskusję zgryźliwą, lecz do gruntu szczerą,
Która potrzebniejsza jest jemu akurat?

Ta nie zapisana, na przeciągu sile
Z lekka odsunięta, rzekła zapisanej:
„Jesteś zabazgrana bzdurami i tyle!
Nie będę się z tobą kolegować wcale!”

Druga zaś, na której już były notatki,
Kawą poplamiona i na rożku tłusta,
Mówiła: „a z ciebie los okrutnie zakpił,
Wprawdzie jesteś czysta, ale wrednie pusta!”

To nie jest koniec, ballada ma zakończenie, którego nie podaję, gdyż mam taki kaprys. Stać mnie na kaprysy, przynajmniej takie o poranku.