Wczoraj cmentarze w roli głównej, a dzisiaj podobnie, ale bardziej spacerowo. Odwiedzanie grobów nie zawęziło się do najbliższej rodziny jak we Wszystkich Świętych. Szliśmy szlakiem znajomych, rozmawiając o nich, wspominając dawne czasy. Dawne? Sprawa względna, bo dla jednego zdarzenia dawno oznacza pół roku temu, a winnym przypadku pół wieku.
Głównym motywem Zaduszek jest śmierć, jej forma i następstwa w szerokim znaczeniu. Zawsze mnie interesowały wszelkie jej aspekty. Ktoś powie, że to graniczy z obsesją, ale tak nie jest, mam świadomość konieczności śmierci, bo tak wygląda biologia życia, tak ustawione jest krążenie pierwiastków w przyrodzie, w historii Ziemi. To aspekt materialistyczny, lecz dla człowieka ważniejsze się staje podejście duchowe, uczuciowe.
Ciebie podobno bać się należy,
Boga przepraszać za błędne czyny,
Spotkania z tobą nie można przeżyć,
Ale przeżyciem jesteś jedynym.
Wkraczasz w codzienność nieubłaganie,
To znów łagodzisz bóle dotkliwe
I w makabryczny zapraszasz taniec,
Wiodący ponoć w miejsca szczęśliwe
Czuję, że idziesz obok mnie tuż, tuż,
Kiedy ulicą sunę bezmyślnie,
A nocą jesteś blisko przy łóżku,
Chyba cię kiedyś naprawdę wyśnię.
Chociaż o tobie krążą złe wieści,
Kiedyś pomocną rękę mi podasz,
Która przez wieczność potrafi pieścić
I wiem, że będzie to ręka Boga.