Trochę wczoraj pospacerowałem w pięknych wiosennie okolicznościach przyrody. Potem zacząłem coś pisać, co wcale nie chciało samo się skończyć. Byłem zmuszony poczekać do dziś:
Wiosenny spacer
Idę przez wiosnę w las, zamyślony,
Liście na drzewach w ciszy się rodzą,
Jakby w spojrzeniu oczu zielonych,
Z pączków się klują natury mocą.
Czas optymizmu wchłaniam oddechem,
Wiadomo, wiosna pora odnowy
Zimowy marazm mija i niechęć,
Gdy ptasie trele płyną znad głowy,
Sroka buszuje przy ścieżce w krzakach,
A tam wpadł promień w sidła pająka.
O! I natknąłem się na ślimaka,
Co ze swym domkiem w trawie się błąkał.
– Cześć – rzekłem – miło cię widzieć chłopie.
On odpowiedział, że długo pospał.
I na tym koniec, poszliśmy sobie
Każdy w swą stronę wolni jak wiosna.