Tydzień pracy na finiszu, czuję się zmęczony, ale zachodzę w głowę co takiego się działo. Nic fizycznie wyczerpującego nie zdziałałem, wręcz cały czas pilnowałem, żeby się nie męczyć i nie stresować. Myślę, że dla odprężenia powinienem napisać lekki tekst, taki niezobowiązujący do niczego, nawet do myślenia. Próbując znaleźć sposób na zmęczenie, może zacznę tak:
Na ulicy Nędzy w dzielnicy Rozpacz
Dziwnego człowieka można napotkać,
Bo uśmiechnięty i zadowolony
Wśród mieszkańców nędznych i zrozpaczonych.
Choć o nim mówią, że to jest szaleniec,
On pozytywne ma usposobienie,
Chce tylko wkoło szczęście oferować,
Więc napotkanym rzuca miłe słowa.
W noce gwiaździste rozmawia z Księżycem,
W pochmurne gwiżdże z okna koncert życzeń,
Ludzie z sąsiedztwa klną na niego głównie,
Bo nie potrafią intencji zrozumieć.
Na razie tylko tyle. Wystarczy, bo już sobie poprawiłem samopoczucie. Tradycyjnie zostawiam do jutra, najlepsze pointy pisze się o świcie. Teraz spróbuję skończyć dwa inne, które mnie męczą od wczoraj. Jeśli nie doczekają się końca, to jutro rano skończę wszystkie trzy.