Zaznacz stronę

Wczoraj wkleiłem szybkościową zwrotkę. Tak, została napisana mimochodem, ale rytmicznie pasowała mi i wcale nie musiałem zmuszać się do kontynuacji. Chwila koncentracji sprawiła, że dokończyłem tekst. Odpowiada on aktualnemu nastrojowi, który mi się udzielił. W pewnym towarzystwie powiedziałem, że najchętniej bym się zagrzebał w liściach i spał do wiosny. Kończy się październik, miałem nadzieję, że będzie weselszy.

Koniec października

Jesień poszarzała zmarszczyły się chmury,

Rozebrał do naga drzewa wiatr lubieżnik.

Demony fruwają wśród myśli ponurych,

Czy komuś ten nastrój jest dzisiaj potrzebny?

Dzień się przetasował, liście zaszumiały,

Października pasjans układa się kiepsko,

Słońca uśmiech z nieba chłodny i zgorzkniały,

Taki w ciemny nastrój beznadziejny przeskok.

Kalendarz się zmienił w kondukt pogrzebowy,

Smętnie wędrujący w stronę Wszystkich Świętych.

Oby się tym smutkiem w glebę nie dać dobić,

I nie wpaść w depresji labirynt zaklęty.

Park melancholijny deszczem się poryczał,

A furtka cmentarna zawodzi dyszkantem…

Brak jest optymizmu w wątłym świetle znicza,

Nagrobne napisy mgłą rzadką zatarte.

Z czego się tu cieszyć brnąc w ponury widok,

Gdzie zniechęca bura, agonalna bliskość,

Gdy kruki i wrony z ludzi sobie szydzą?

Chyba, że się jeszcze żyje mimo wszystko.