Pogoda popsuła się i z wiosny zrobiło się takie chłodne i wilgotne byle co. Za dłuższą chwilę udamy się na urodziny Basi, pewnie będzie wesoło i gwarno. Teraz jednak mam nastrój minorowy, piszę coś, ale pointa jakoś nie może się doczekać wyrazistości.
Nie czarne myśli, ale wewnętrzne przemyślenia spowodowały, że skleciłem te kilka zwrotek. Im też brakuje zakończenia. Wszystko dzieje się sennie, szaro i w oczekiwaniu na lepsze coś.
Ona przychodzi jak płatny morderca,
Nie chcesz jej, jednak zbliża się cichaczem,
I zimnym wzrokiem na wskroś cię przewierca,
Później niejedna osoba zapłacze…
Ty całym ciałem musisz jej się oddać,
Nie zdążysz umknąć, gdy zapadł już wyrok,
Na pobłażanie liczyć niepodobna,
Ani przechytrzyć za szafą się kryjąc.
Choć to stwierdzenie zepsuje ci nastrój,
W formie cielesnej jesteś cząstką Ziemi,
Krótkim przystankiem w krążeniu pierwiastków,
A śmierć pomaga w prochy cię zamienić.
A jaka wartość po tobie zostanie?
Jakieś z wakacji i z rentgena zdjęcia,
Te trochę gratów, bibeloty tanie,
Fakty utkwione w rodzinnych pamięciach?