Jest wczesny poranek, nie śpię od 4:00, to jakby normalne w moim cyklu dnia, ale przeszkadzać może innym. We Włoszech robię wpisy rankiem, gdyż wieczorem będąc zmęczony nie mam już ochoty na nic.
Wczoraj Rzym i jego antyczne zakątki oraz oczywiście bazyliki, to znaczy najpierw Bazylika Św. Jana na Lateranie, potem w wielkiej przepychance na bramce do Bazyliki Matki Boskiej Śnieżnej, czyli Santa Maria Maggiore. W tej ostatniej tłumy ludzi do grobu papieża Franciszka, jak można było się spodziewać większość mówiła językiem hiszpańskim i miała rysy sugerujące Amerykę Południową.
Po tej bazylice zwiedzaliśmy poprzednio wspomniany starożytny Rzym, a następnie już kompletnie zmęczeni zwłaszcza wchodzeniem na Kapitol, pojechaliśmy do Bazyliki Św. Pawła za Murami.
Podczas całej wędrówki nałykaliśmy się tak wiele historii, że głowa pęka. Momentem odprężenia była msza święta w Santa Maria Maggiore.
Dzisiaj Rzym po raz drugi, dalsze zwiedzanie z kulminacją na Placu św. Piotra i oczywiście w Bazylice św. Piotra. Powinniśmy uczestniczyć w modlitwie Anioł Pański z papieżem Leonem XIV. Wczoraj czułem się świetnie, co będzie dziś, tego nie wiem. Pogoda jest upalna, ale my dajemy sobie radę. Wyjeżdżamy już o godzinie 6:00, o tej porze jest przyjemnie, ale w południe bardziej miło będzie w cieniu.