Trochę jestem dzisiaj rozkojarzony, temperatura powietrza podniosła się, więc mogę całą winę zrzucić na aurę. Przykładów na brak koncentracji mógłbym przytoczyć wiele, ale dwa dobitnie obrazują stan mojej psychiki.
O mały włos mogłem wyjść w butach roboczych do domu. Nie byłoby to zupełną kompromitacją, bo miałem założone białe klapki, które akurat mogły pasować do pory letniej.
Potem, czyli już w domu zabierałem się do pisania komiksu tak długo, że dopiero esemes od Anki uświadomił mi co się stało. Przez kilka godzin miałem zamiar go pisać, ale na zamiarze kończyło się.
Przede mną jeszcze nocna wyprawa do Pyrzowic, mam pełnić rolę szofera. Obym nie dojechał aż do Balic.