I mamy nowy miesiąc, kwiecień jak zwykle rozpoczął się od robienia żartów i wkręcania w kłamstewka. Ja prawdopodobnie zrobiłem największe w życiu oszustwo, bo nie ocyganiłem nikogo. Osoby z mojego otoczenia są już tak wyczulone na moje pomysły, że trudno coś wymyślić, a jednak udało się przed momentem. Zadzwoniłem i postraszyłem znajomego kontrolą. Uwierzył, brnąłbym dalej, lecz zrobiło mi się go żal.
Konkluzja jest taka, że w prima aprilis łatwiej jest kogoś skutecznie oszukać nie rano, ale wieczorem, gdy już komórki mózgowe nie pracują tak bystro.