Zaznacz stronę

Nie mam pojęcia jak nazwać kierowcę, który dogania mnie na drodze (nie tylko mnie, ale cały zestaw lokomocyjny, czyli auto i mnie), a potem jedzie z tyłu niebezpiecznie blisko? Świecił mi gamoń do środka, delikatnie zwalniam, bo chcę żeby mnie wyprzedził, a ten wcale się nie kwapi. Może myślał, że mam zbyt ciemno i łaskę robił poprawiając komfort jazdy.

Takich doskonałych kierowców jest cała masa, nikt im nie jest w stanie udowodnić łamania przepisów, a przede wszystkim braku kultury. Sprawiedliwość może ich dopaść dopiero wtedy, kiedy wjadą albo wślizną się w czasie gołoledzi w bagażnik auta jadącego przed nim. Taką sprawiedliwość mam w… nie napiszę gdzie, bo nie wypada tak wyrażać się nawet o matołku oślepiającym podczas jazdy.