Zaznacz stronę

Kolejny długi weekend, życie zaczyna mi się podobać. Niczego sobie nie narzucam, robię to, na co mam ochotę, czyli po wczorajszym auszpiku nastał moment na literackie widzi mi się. Wystukałem taki tekst, dziadowską balladę:

Włóczęga

Szedł traktem stary włóczęga,

Ciężko mu było, więc stękał,

Kręgosłup miał obolały,

Nad nim jaskółki śmigały.

Jakże im żebrak zazdrościł,

Tejże w locie zwinności,

Dla niego ruch z każdym krokiem,

Wydawać mógł się wyrokiem.

Był tak zmęczony, że w cieniu

Siadł na milowy kamieniu,

Z głowy omszałej zdjął czapkę

Przymrużył oczy wyblakłe.

Z piersi modlitwę wydusił,

Żalił się, że chodzić musi,

A ptaki fruwać potrafią,

Więc chyba żyć im jest łatwo.

Bóg się okazał łaskawy,

Podarek włóczędze sprawił,

Piękne dał skrzydła anioła,

Do Nieba pofrunąć zdołał.

Niestety sił miał zbyt mało,

Na Ziemi zostawił ciało.

Od teraz milowy kamień

Czcić będzie włóczęgi pamięć.