Dwie godziny temu, no może wcześniej, poszedłem do pobliskiego sklepu po drobne zakupy. Szło się pięknie, bezpiecznie pomimo braku chodnika. Żadne auto nie mijało mnie w szalonym tempie z podmuchem spychającym do rowu.
Przed momentem wróciłem z krótkiej przechadzki rekreacyjnej, przygotowującej do zdrowego snu. Sytuacja na szosie zmieniła się diametralnie. Wprawdzie poszedłem w stronę centrum Zbrosławic, czyli tym razem chodnikiem, ale czułem pęd samochodów.
Dlaczego w tak krótkim czasie przeobraziła się rzeczywistość? Odpowiedź jest prosta. Przedtem pod naszym domem stali policjanci z drogówki.