Kto powiedział, że zawsze musi być dobrze? Ja z pewnością nie, bo znam smak niepowodzenia, a gdybym miał fizycznie odczuwać rzucane mi kłody pod nogi, to zapewne miałbym już kilkanaście razy połamane kończyny dolne. I to w kilku miejscach.
Piszę trochę histerycznie, ale tragedii nie ma, jedynie nieco nadszarpnięte nerwy oraz zwątpienie. Jest początek lutego, czyli muszę rozliczyć styczeń i mam już wszystko przygotowane na twardym dysku, tylko drukarka szwankuje. Ma swoje lata, zarobiła na swoje utrzymanie, więc jest jasna konkluzja. Trzeba kupić nową, ale starą także naprawić jeśli będzie taka możliwość. Zwykle mieliśmy dwie drukarki i nadal mamy, bo ostatnio zepsuta odpoczywa w garażu…
Oj! Właśnie sobie przypomniałem, że muszę ją wywieźć do utylizacji.