Zaznacz stronę

„…Z matki obcej; krew jego dawne bohatery,

A imię jego będzie czterdzieści i cztery…”

Oczywiście, nie ja to napisałem! Przepisałem, tak jak oczywistym jest, że to słynny cytat z Dziadów części III Adama Mickiewicza. Konkretnie pochodzą ze sceny V, w której ks. Piotr ma widzenie. Po Dziadów sięgnąłem po raz pierwszy w 1968 roku. Wtedy jego dzieła czytane w atmosferze walącej się gomułkowskiej koncepcji władzy nabierały swoistego charakteru. Byłem za młody, żeby wyciągać głębokie wnioski, czynić analogie i czerpać natchnienie, ale cały czas byłem pod wrażeniem romantyzmu. Byłem i chyba jestem.

Od tych zagadkowych słów ks. Piotra, a poprawnie stwierdzając – Mickiewicza utarło się sformułowanie, że ktoś osiągnął wiek mickiewiczowski. Właśnie dzisiaj dostąpił tego nasz najstarszy syn. Czas leci swoim tempem, czyli jak przed laty w słynnej audycji satyrycznej „60 minut na godzinę”. Wydaje się niemożliwym, a jednak z kosmicznym biegiem światła przeminęły 44 lata Mateusza. Jeszcze teraz mam przed oczyma te chwile, miłe chwile.

A wracając do tych „czterdziestu i czterech” wyjętych z Dziadów, trzeba przypomnieć, że wiele umysłów łamało się i wiele nadal to robi, żeby zrozumieć o co wieszczowi chodziło, a raczej o kogo konkretnie. Rozwiązanie tej zagadki nie jest proste, lecz sądzę, że należy więcej uwagi poświęcać postępowym rozwiązaniom i walce z niekompetencją, niż zajmować się poetycką numerologią. Ezoteryka jest niezłą przyprawą w życiu, ale nie możemy stale karmić się pieprzem.