Zaznacz stronę

Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zaczynam pisać bez problemu to, co sprawiało mi trudność w miesiącach poprzednich. Czuję się jak wieczny student, który zaczyna myśleć i działać po inauguracji roku akademickiego.

Tekst poniższy napisałem w piętnaście minut:

Anabioza

Chciałbym w listowiu się zakopać,

Gdzieś w leśnej głuszy na próchnicy,

Gdzie nie dociera ludzka stopa

I nie przejmować się już niczym.

Zasnąć zimowym snem jak niedźwiedź,

Jak jeż, wiewiórka albo suseł,

A dodatkowo mieć to pewne,

Że wiosną znów do życia wrócę.

Niechby mnie śniegu pokrył dywan,

Gruby na kilka centymetrów,

Ja bym przez zimę odpoczywał,

Bo nikt by mi do ucha nie truł.

Mógłbym się w marcu znów przebudzić,

Sny z anabiozy spisać całej,

Człowiekiem stałbym się dla ludzi,

Których przez zimę nie widziałem.