Zaznacz stronę

Nie nudziłem się dzisiaj… a kiedy się ostatnio nudziłem? Nie pamiętam, nie wiem, nie potrafię akceptować nudy. Do rzeczy jednak. Rano po śniadaniu wyjechaliśmy do Częstochowy na Jasną Górę. Dałem się namówić przez Przemka, czyli kolegę po fachu z Białegostoku, że dobrze jest od czasu do czasu pomodlić się przed Czarną Madonną. Okazja do tego była znakomita, bowiem dzisiaj na Jasną Górę przybyły osoby związane z weterynarią bezpośrednio, a również służby powiązane. Ludzi było pełno, myśmy załapali się na miejsca siedzące w kaplicy.

Byliśmy tylko na mszy świętej, po niej poszliśmy na kawę i lody. Przemek i jego małżonka Beata śpieszyli się do domu, chcieli zdążyć zagłosować. Przecież odbyły się dzisiaj wybory do Parlamentu Europejskiego. O tym wydarzeniu, a przede wszystkim o wynikach nie będę dzisiaj pisał, może kiedyś indziej znajdę trochę czasu.

Z Częstochowy udaliśmy się do Psar, do Magdy i Patryka. Załapaliśmy się na obiad, wprawdzie chcieliśmy zjeść coś po drodze, ale oni mieli jedzenia na tyle, że starczyło dla czterech osób.

Witold jest już sporym kawalerem, za dłuższą chwilę dogoni kuzynki i kuzynów. Przebywanie w rodzinnym gronie młodszych pokoleń jest prawdziwym relaksem. Niedzielę, a także cały weekend uważam za wyjątkowo udany.