Zaznacz stronę

Czas wolny od pracy, czyli weekendowy dystans od codzienności zacząłem od poobiedniej drzemki. Wcześnie wstałem, w pracy nie obijałem się, więc zasłużyłem. Potem spakowałem się do wyjścia na siłownię i wtedy wpadły mi do głowy pierwsze dwie skojarzone wyrazy jakiego tekstu. Wróciłem do domu, zjadłem coś i chciałem dokończyć utwór. Stanąłem na dwóch zwrotkach. Tradycyjnie! Zostawiam problem na jutrzejszy sobotni poranek.

Pokiereszowani nieco

Przez lata, które nieostrożnie lecą,

Ponad lasami fryzur posrebrzonych

Drżący ze strachu kiedy biją dzwony.

Składamy do modłów dłonie,

Licząc, że jutro nie nadejdzie koniec,

Że się wykluje na przeżycie pomysł,

Chcąc walencyjne łapać elektrony.