Zaznacz stronę

Nie byłem dzisiaj na siłowni, zaplanowałem dłuższą wędrówkę po tarnogórskim parku, a także po ulicach w centrum. Realizacja zamierzenia nie wyszło, bo ubrałem się nieodpowiednio. Zmarzluchem nie nie jestem, ale przesadziłem z tym wyletnieniem odzienia. Wiało chłodem po plecach, co w moich reumatycznych inklinacjach nie jest wskazane.

Odwiedziłem groby bliskich i miałem dosyć spaceru. Trzeba było wracać do domu, bo jeszcze moment, a gęsia skórka zaczęła by wypuszczać pierwociny piór. Po drodze nagrałem kilka słów i teraz przetransponowałem na komputer. Nastój raczej posępny, zastanowię się, czy nie włączę tekstu do „Dziadów 24”. Przede wszystkim muszę skończyć temat, bo momentami nie klei się.

A kiedy nas nie będzie nigdzie,

Tylko pod krzyżem w glebie proszek,

Może spod ziemi echo wyjdzie,

Jak pocieszenia słowo Boże.

Pewnie się smutny anioł zjawi,

Rozczuli się nad przeznaczeniem,

Bo aniołowie są łaskawi,

Żelazny zafundują wieniec.

Codzienność będzie biegła obok

Na nas przeszłości spadną rózgi,

Niepamięć ciężką jest chorobą,

Niszczącą ludziom żywym mózgi

Nieraz na Ziemi było piekło,

Nie zawsze dogadzało szczęście

Być może żyło się nielekko,

Pomniki mamy bardziej ciężkie.