Zaznacz stronę

Zbudziłem się, spojrzałem przez okno i napotkałem zjawisko wcale nie dziwne, ale niechciane. Miałem wrażenie, że nadal śnię. Padał śnieg i ciągle pada. Nie jest to jakiś czasowy rekord powrotu zimy, ale wrażenie robi. Złe wrażenie robi, bo psuje humor, a niedzielny wypoczynek zamienia w godziny nudy, które trzeba będzie czymś wypełnić. Z pewnością nie spacerem.

Aura nie okazała się kolejnym snem, ale to w czym na niby uczestniczyłem przed przebudzeniem było nim i całe szczęście, że zniknęło. Uczestniczyłem w zwiedzaniu Wrocławia, który wyglądał inaczej niż ten realny. Ulice rozkopane, stare kamienice, a raczej świeże ruiny poddawano renowacji. Na ulicach okropny tłok, ludzie gdzieś gnali w różnych kierunkach. Jechałem tramwajem, którego motorniczy zachowywał się jak skończony cham. Na przystankach zamykał drzwi nic sobie nie robiąc z tego, że ktoś nie zdążył wsiąść lub wysiąść. Nie potrafiłem uiścić zapłaty za przejazd. Miałem jakieś bilety, jednak nie pasowały do kasownika. Ktoś usiłował mnie pouczyć jak to zrobić, ale zanim skasowałem, musiałem wysiadać.

Znalazłem się na schodach w zrujnowanym budynku. Z całą grupą tarnogórzan miałem pozować do grupowego zdjęcia. Na początku ustawiłem się w na widoku, ale kiedy robiono fotkę, dziwnym trafem stałem odwrócony.

Dobrze, że był to tylko sen, nie chciałbym zwiedzać takiego Wrocławia. Śnieg za oknem snem nie jest, ciągle pada. Zima wróciła, lecz jestem pewien, że zniknie jak te senne zjawy.