Tak naprawdę to przecież dzisiaj jest prawdziwe święto zmarłych. Odwiedzamy groby bliskich we Wszystkich Świętych, bo jest to dzień wolny od pracy, czasu i swobody jest więcej.
Dzisiaj o poranku spojrzałem przez okno i ze zdziwieniem stwierdziłem, że kasztanowiec rosnący na podwórku pozbył się zupełnie liści. Jeszcze na początku tygodnia dużo ich wisiało, no może przesadziłem, ale dzisiaj już był zupełnie łysy. Przyszła ta prawdziwa jesień z małą ilością światła, wilgocią i humorem przygnębiającym siebie i otoczenie.
Nie powinienem dziwić się, bo tak jest corocznie. Najpierw ubywa dnia, a po Bożym Narodzeniu znowu przybywa. Szkoda tylko, że mi znowu rok przybędzie, a żadna siła przyrody nie zdegraduje mojego wieku o kilkanaście chociaż lat.