Zaznacz stronę

Niedzielny poranek, piję tradycyjnie kawę, którą szumnie nazywam pierwszą. Ile ich jeszcze wypiję, tego nie wiem, ale zapewne mniej niż kiedyś. A kiedy konkretnie? Nie mogę sprecyzować, bo ilości niektórych napojów, a również posiłków reguluję według chęci, a nie jakichś wskazówek. Bywały lata, gdy raczyłem się sporą ilością mocnych herbat. Wypijałem około 10 dziennie. Potem przestały mi smakować…? Nie, smakują do dzisiaj, ale nie robię ich, bo nie chcę. Kaw wypijałem mniej, ale przypuszczam, że 5-6, a obecnie 3.

Dlaczego o tym piszę? Pragnę uzmysłowić, że kierują mną zachcianki, ale dotyczące mnie osobiście. Nie wymagam od innych dostosowywania się do nich. Kiedy trzeba sam podporządkowuję się zasadom społecznym i własnym. Jedną z moich zasad jest kończenie rozpoczętych tekstów. Zazwyczaj efektów końcowych nie publikuję, a żeby tylko ostatnią zwrotkę, to chyba nigdy. Dzisiaj złamię tę zasadę, oto ostatnia zwrotka wczoraj zaczętego tekstu napisana przy pierwszej kawie:

Co złe się stanie, to ona zawini,

Za rękę łapie wiodąc w stronę zgubną,

Humor przeważnie popycha w pesymizm,

Więc ze starością pogodzić się trudno.