Zaznacz stronę

Coś we mnie jest pokręcone, świadczyć powinno moje działanie. Piszę takie smętne, teksty wysnute z czarnych myśli, a nastrój mam zupełnie inny. Podobnie jest w codzienności, w momentach zupełnie optymistycznych ludzie ze środowiska pytają mnie o przyczynę złego humoru.

A tekst poniższy, drugi dzisiaj w podobnie minorowych odcieniach, napisałem, a miałem w planach inny utwór. Nawet napisałem jedną zwrotkę, lecz potem jakoś tak się przeinaczyło…

Gdy czuję koniec

Gdy mnie zupełnie nudzi pasjans,

Wypluty czuję się przez jeża,

Nic mi radości już nie sprawia,

Czuję, że w ślepą nicość zmierzam.

Gdy denerwuje mnie śpiew ptaków,

Dlaczego Bóg im dał dar treli?

Ziemia się staje ziarnem maku,

Które nie daje się podzielić.

Gdy piana nad brzegami kufla

Puchatym pyszni się meniskiem,

Ja z bezsilności chcę się uchlać

I diabłu sprzedać grzechy wszystkie.

Gdy myślę, że już ze mną koniec,

Do modłów chcę otworzyć usta,

Lecz jak tu złożyć brudne dłonie,

Szepczę jedynie – mea culpa.