Była i już jej nie ma. Mam na myśli wystawę szopek w kościele w Gliwicach Sośnicy. Po pracy zmobilizowałem się i mimo ogromnej niechęci do ruszania się gdziekolwiek, pojechałem. Uwinąłem się szybko ze sprzątnięciem, zwykle tak jest, że likwidacja wystawy idzie sprawniej.
Dzięki całej tej akcji mam, po pierwsze – spokój, a po drugie będę mógł jutro poświęcić więcej czasu na pisanie. Chciałbym skończyć przynajmniej jedną scenę do nowego utworu. Tak – przynajmniej jedną, bo przygotowany jestem na więcej, ale nie mam pojęcia, czy mi coś znowu do głowy nie strzeli, co skomplikuje akcję, zrobi ciekawszą, a utwór prostszy w formie.
Sam jestem ciekawy, co uda mi się zdziałać.