Zaznacz stronę

Urodzin Marty będziemy świętować w niedzielę. Słusznie, bo jest dniem najbardziej wolnym dla całej rodziny. W związku z tym drobnica rodzinna otrzyma prezenciki mikołajowe także w tym dniu.

Załatwiłem ważną sprawę! Kolejny przegląd gwarancyjny samochodu. Przy tej okazji zostały usunięte drobne usterki, a przede wszystkim naprawiony spryskiwacz. Okazało się, że jakiś gryzoń chciał spróbować wężyka, co spowodowało notoryczny wyciek płynu.

W związku z tym, że dzień był bardziej podporządkowany problemami motoryzacyjnymi, postanowiłem do bloga dołączyć fragment kryminału. Przecież moje auto jest postacią jedną z ważniejszych w tym utworze literackim.

Co w takiej sytuacji mogłem zrobić?! Odpowiedź jest prosta – wszystko. Tak, wszystko co może zrobić taki normalny człowiek jak ja widzący zjawisko patologiczne. No, powiedzmy, że w miarę normalny. Ja sam o sobie nie jestem w stanie wydać jednoznacznej opinii o poziomie mojego umysłu. Za to znam kilka osób, które bez mrugnięcia oka określą, że mam nie po kolei w czaszce. Zwłaszcza dotyczy to postaci z damskiego grona znajomych bliskich i mniej bliskich, a nawet bardziej odległych. Zostawmy te dywagacje na temat mojej kondycji psychicznej konkretnej i domniemanej, bo w sytuacji w jakiej się znalazłem ważniejsze są kolejne kroki działania. Wezwałem policję, a mówiąc prawdę, wystukałem magiczny numer 112. Przedstawiłem się, nakreśliłem sytuację, co spowodowało, że za moment zjawiła się policja i pomoc medyczna.

Z tą chwilą, to chyba przesadziłem, bo 15 minut stanowi więcej czasu, niż chwila, ale bądźmy rozsądni, nie było to wiele.

– Co pan robi na myjni o tej porze? – zapytał policjant, chyba komisarz. Chyba bo w całym zamieszaniu, które powstało niezbyt dobrze usłyszałem.

– Zęby sobie chciałem umyć – odparłem głupawo, bo pytanie uważałem za durne.