Zaznacz stronę

Najpierw nie było w ogóle mowy, żebym towarzyszył Agnieszce podczas robienia fotoreportażu z tarnogórskiej pielgrzymki ślubowanej. To Agnieszka dostała propozycję, a raczej prośbę, ja miałem siedzieć wygodnie w domciu. No, może przesadziłem z tym siedzeniem, ale miałem zająć się własnymi sprawami. Głównie niedzielnym odpoczynkiem. Potem jednak inaczej potoczyły się sprawy, zostałem zmiękczony i odegrałem dwie role w trakcie wędrówki tarnogórzan do Sanktuarium Matki Boskiej Piekarskiej. Stałem się pielgrzymem, a dodatkowo kierowcą reporterki.

Na miejscu stwierdziłem, że jeszcze tylu znajomych z Tarnowskich Gór nie spotkałem w rodzinnym mieście, co dzisiaj w Piekarach. Frekwencja nie była oszałamiająca, ale organizatorzy stawiają sobie wysoko poprzeczkę twierdząc, że będą wszystko robić, żeby tę tradycję rozpropagować i w przyszłym roku zaszokować ilością uczestników. Oby tak było, bo inicjatywa jest bardzo chwalebna.